łza
W kąciku przycupnęła na chwilę
drobna dziewczynka, cicha, płacząca
niewinna płochliwa i drżąca
Unoszą ją lekko szare motyle
Powiernicy smutku, rozpaczy zwierzchnicy
Wyrwana z ich ramion faluje biodrami
Rozgląda się wokół bladymi oczami
Oni unoszą się nad nią, lekko się
chwiejąc
Nie robiąc nic, cichaczejąc
Zbiega więc w dół raniąc drobne stopy
Zostawiając srebrny ślad tak kroczy
Droga jej kręta, potyka się więc co krok
Nagle upada, ogarnia ją mrok
Zlękniona faluje, drży chwilę
Potem na skrzydła biorą ją motyle
Z białego marmuru zbierają jej ciało
Stać! Chwila tak być nie miało
Niech ją zabiorą łez Aniołowie
Tak stać się ma po moim słowie
Niech niebo płacze,
niech deszcz pada
Taka jest ma mowa, taka jest ma rada
Nie godzi się by wierzchem dłoni
Jej drobne ciało zetrzeć, roztrwonić
Niech w dół ją prowadzą nieba krople
Wśród sióstr zostawią, gdzie morze
drobne
pełne smutku, żalu i rozpaczy
morze lęku,
moje morze
A Ty tak spokojny wśród łez morza unosisz się na wodzie Nic Cię nie martwi, nic Cię nie trwoży Wyciągasz dłoń do mnie bym nie zlękniona chwyciła ją ufnie Lecz oto morze me ciągnie mnie na dno Ratuj, bo pływać nie potrafię Uważaj tylko byś wraz ze mną dryfować nie zaczął na dnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.