łzy człowiecze
idą w tłumie
niepozorni szarością przybrani
o twarzach zamazanych
dłoniach znużonych
krwią nie splamionych
obuci w zmęczone trzewiki
niechętni do gwaru
głos ochrypły -od nadmiaru
smutku alkoholem zakropiny
krzyk-szeptem stłumiony
wzrokiem błądzą niepewnym
po ulicach bez celu
żądni pieśni o ich włóczędze
nie o nędzy
odważnie wyciągają rękę
po chleb
mówiąc -dziękuję bracie
głodem w niedoli strwożeni
wyciągają skręt dym piecze oczy
wstrzymany szloch
w modlitwie dziękczynej
za talerz zupy
idą codziennym mozołem
napełnieni otuchą
w ciepłe lato
łagodną zimę
w ruinach bezpieczny kąt
dachem nieba
nieokryci koją chłód
słowami pociechy
jutro będzie lepiej
uciszeni
człowieczeństwem łez
Komentarze (12)
refleksja utkana chwilami z życia
pozdrawiam
Smutno, ale takie jest czesto zycie.
Pozdrawiam:)
Pięknie. Bezdomni, jakie to przykre słowo.
Pozdrawiam.
bezdomni... poruszający temat bardzo mi jest ich żal i
staram się pomagać w miarę możliwości:)pozdrawiam
cieplutko
Człowieczy los okrutny bywa +)
Witam Was i bardzo dziękuję za uwagę,długo mnie tu nie
było,lecz dzięki Wam dam rade,pozdrawiam
Bardzo mi się podoba ten tekst. Bezdomni, niepotrzebni
nikomu, liczą na samych siebie. Miłego dnia
Smutno o ludzkim, dramatycznym losie.
Pozdrawiam
refleksyjnie i pięknie o życiu,,człowieczym
życiu,,pozdrawiam
bardzo smutny wiersz, żal serce ściska...
popraw Sobie " niesplamionych"
i zagubiona literka "krwią"
czy jutro bedzie dla nich lepsze/
pozdrawiam:)
ciekawe. pozdrawiam