Małgorzacie*
wyłączę świat
psstrryk
niech płynie z prądem zderzeń
plusów nadziei
minusów możliwości
zmęczony błękit marzeń
zawiążę w zieloną wstążkę drogi
przed siebie
idę Małgorzato
choć chciałabym lecieć
jak wiedźma rzucać zaklęcia
mocą zła co dobro czyni
księżyc blednie co świt przerażony
zaglądając mi w oczy
tylko czasem przysiadam na jego brzegu
gniotąc w zapamiętaniu żółte mimozy
diabli wiedzą gdzie
podziała się
prawdziwa miłość
Małgorzata* Nikołajewna... tak, ta od Mistrza...
Komentarze (3)
"Miłość napadła na nas tak, jak napada w zaułku
wyrastający spod ziemi morderca, i poraziła nas oboje
od razu. Tak właśnie razi grom albo nóż bandyty."
M.Bułhakow.
TES
a ja powiem tak: Mistrz i Małgorzata jak Wiersz i
la.dotta. Lubię Cię czytać.
cudowne metafory, ach ta Małgorzata...na brzegu
księżyca, gniotąc żółte mimozy--- pięknie po prostu
brak mi słów>:)