W malignie
Zlany głęboko, aż do szpiku potem
Mamroczący słowa, których nie rozumiem
Próbuję pomyśleć i wrócić z powrotem
Lecz mi nie wychodzi po prostu nie umiem
Obrazy i gesty sny już zapomniane
Przemykają szybko nie muśnięte okiem
Na długaśnych nogach chodzą jak pijane
I szeptają do mnie – tyś naszym
prorokiem
Głowy, twarze, słowa - niewypowiedziane
Teraz swe otwarte pokazują gęby
Krążą wokół tańcząc, tańce niewyspane
Wzbijając z klepiska szaro bure kłęby
Zlany głęboko, aż do szpiku potem
Mamroczący słowa, których nie rozumiem
Otworzyłem oczy, wróciłem z powrotem
Pot otarłem z czoła, bo to jeszcze umiem
Jak człowieka „połamie” tak pisze w tym stanie :) autor:inspektorek 11.06.2007
Komentarze (6)
Pięknie napisane,pozdrawiam
nie jest źle, Ty nawet w takim stanie piszesz po
prostu fajnie.
ale mi sie dobrze go przeczytało
tak płynnie.
No dla takich wierszy warto było tu wrócić ;)
świetnie opisany stan człowieka w wysokiej gorącze
ciała. Coś takiego dzieje się wtedy w jego umyśle...
Potrafisz tak rymować, że ze smakiem czytam Twoje
wiersze.
Nieraz w czasie choroby wpadamy w stan gdzie pod
wpływem gorączki lub jakiegoś przeżycia mamy wizje
przeszłości lub niezrozumiałe.Wiersz bardzo dobry w
formie i treści
na "połamanie" najlepsza kołderka....pardon
"kołderka"..cokolwiek to znaczy