w malinowym pociągu na gapę
jadę na gapę pociągiem
teoretycznego szczęścia
oddycham wiatrem
wsłuchuję się w drzewa
raz po raz obracam
w spragnionych palcach
kostkę fortuny
wciąż tęsknię
za milczeniem
które wszędzie pasuje
za ciszą
niezmąconą szlestem niepokoju
gdziekolwiek teraz dojadę
będę dalej żyć
jakby bez skazy był świat
jakby nie istniało zło
a powietrze pachniało
świeżymi malinami
będe dalej Cię kochać
w swój własny sposób
niepoprawnie i niejawnie
w imię prostych praw
i marcowych kałuż
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.