mały mój epizod...
Mokro, szaro, brzydko,
aż po sam horyzont,
miłość film nagrywa,
zagram w nim epizod.
Scenariusz dopięty,
na ostatni guzik,
zdjęcia czarno-białe:
płomienia i róży.
Aktorzy nie znają
ról swoich na pamięć,
ona chce być jego,
lecz on ma ją za nic.
I wtedy przychodzę,
by wziąć ją do siebie,
podarować różę
i ogrzać płomieniem.
I wtedy przychodzę,
lecz ona jest jego,
a przecież w miłości,
nie ma nic gorszego.
Myślałem, że miłość,
nas jakoś połączy,
nie, nie wierzę w cuda,
a więc film się skończył.
Komentarze (8)
Czy ja wiem czy za krotki?
Dla mnie moglbys skonczyc po samej pierwszej zwrotce i
przeslanie byloby rownie wyrazne.
Podoba mi sie.
czasem warto w cuda uwierzyc....bo sie
zdarzaja....jednak sadzac po scenariuszu lepiej chyba
bedzie zapomniec...o niej.... ciekawe ujecie tematu
Film zbyt szybko skończony, a wiersz z pomysłem,
dobrze wykonany.
Hmm... doskonale poprowadzony wiersz, mialoby cos ,
przyjemnego , a tu Klapa , ona nalezy do innego ...
Nie dziwie ze koniec filmu , choc ja bym chyba
troszke powalczyla ...Z usmiechem ....
smutny ,,film'' ale jakże rzeczywisty..ładnie
napisany...podoba mi się...
Piekny wiersz,nastrojowy,ale ja lubie dobre
zakonczeniaNapisz druga czesc filmu- cud sie
zdarzyl.he.
Scenariusz może, że tak powiem, klasyczny ale
zastosowanie do wiersza oryginalne. Pomysł bardzo
dobry. No i to, że przychodzisz a ona jest jego...
brrrrr, nie ma nic gorszego :)
Ładnie pokręciłeś kamerą poeaji, dobre rymy, niezły
rytm, gratuluję pomysłu i wykonania.