Maminsynek
Był raz sobie maminsynek.
Miał pretensje do dziewczynek,
że dla mamy niewłaściwe –
jedna chuda, druga krzywa...
Trzecia ma za mały trzosik,
czwartej mama wprost nie znosi...
Moc felerów, same wady.
Maminsynek ma zasady!
Nie chce takiej, której matka
nie oceni: mądra, gładka,
bogobojna i życzliwa...
Taka mać nieustępliwa
była i wymagająca,
że się w życie syna wtrąca
wciąż. A skutek zamierzony:
syn jest dla niej, nie dla żony!
Został starym kawalerem.
Sam. Choć kobiet było wiele.
Komentarze (31)
Świetna satyra grusz-elo :) Rytmiczny wiersz, dobrze
się czyta :)
Dojrzały mężczyzna musi umieć zerwać
pępowinę.Pozdrawiam!
ciekawy temat i ladna tresc , masz talent ...
smutny los maminsynka...
Zazwyczaj ofiarami nadopiekuńczości są jedynacy,
jakież szczęście że mam siostre i brata:)
pozdrawiam.
No niestety tak bywa. Znam człowieka, który ma 44 lata
i o 20.00 mamusia woła go do domu. Pozdrawiam
Znam taką mamuśkę. Smutne to.
Pozdrawiam, grusz-Elko :)
Ello - fajniste, tylko moim zdaniem nie są tu
wielokropki do nieczego potrzebna.
Oj, taki maminsynek był chyba częściej niż raz:).
Miło Cię widzieć, Elu:)
Buziaki:)
osiołkowi w żłobie dano,
w jednym owies,
w drugim siano.
Pozdrawiam@
Zgrabny wiersz. Żal mi tego maminsynka, któremu chora
miłość matki szykuje życie w samotności.
Miłego dnia.
oj tak, wielu panów nie ma odciętej pępowiny
niestety...
Otóż to. Trafne. :)
sama prawda pozdrawiam
Fajny, życiowy wiersz. Miło się czytało.Czasami
rodzice robią krzywdę swoim dzieciom. Pozdrawiam
serdecznie.