MARZENIA
dedykuję MAGDALENIE PROCNAL
Była sobie Kinga, kiedyś za szylinga,
wsiadła do Boinga,
Gdzie żeś teraz Kingo? Na wyspie San
Domingo.
Co tam robisz Kingo? Grywam sobie w
bingo.
Kiedy wreszcie wszyscy ujrzą twój
prześliczny pysio?
Tylko wtedy kiedy po mnie przyjdzie
dziadzio Rysio.
Wtedy z moim kochanym dziadkiem,
przypłyniemy statkiem.
A wtedy niestety już tylko pomarzyć,
O tym co się jeszcze mogłoby przydarzyć. A
więc:
Być w Paryżu w negliżu, śnić w Madrycie o
świcie,
Pobyć w zimie na Krymie, potem w lecie na
Krecie.
Być damą w każdym calu na przyjęciu w
Wersalu.
Mam takie widzimisię zabawić się w
Tunisie,
Schlać się w barze w Zanzibarze, na pikniku
w Mozambiku.
Na Kubie pod bambusem urżnąć się
spirytusem.
Być na bańce w Casablance, a na haju w
Urugwaju.
Po tym wszystkim na klina pojechać do
Berlina.
Prócz tego mam na oku, wycieczkę po
Maroku
Zobaczyć dzikie konie na prerii w
Arizonie
A potem jeszcze chcę się wykąpać w
Gangesie.
Nosić buty z Kalkuty, postać w korku w
Nowym Jorku.
Kupić strusia dla tatusia a dla mamy futro
z lamy.
I znaleźć się wreszcie na Mount
Evereście.
Na Indonezji posłuchać poezji, z Aborygenem
poszaleć Volkswagenem.
W piękny wieczór sobotni chcę polatać na
lotni,
Potem w katamaranie pływać po oceanie.
A na koniec na lądzie pojeździć na
wielbłądzie.
A wreszcie na biegunie idąc natury głosem,
spędzić noc polarną z Eskimosem.
A kiedy się skończy ta polarna nocka,
Wtedy wreszcie chyba wrócę do Otwocka.
P.S. Lecz największa w życiu gratka,
NA SUWALSKIEJ BYĆ U DZIADKA.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.