Marzenie senne
Marzenie senne
Stanąłem naprzeciw domu
Drzwi otwarte miał on już
Miałem nadzieje wejść jak do schronu
Z impetem jak bym wbijał komuś nóż
Nic jednak nie wbiłem
Nie uleciałem jak ptak w górę
Pierwsze uciechy które miałem
Zatkały sprawnie moją rurę
Wstyd się przyznać do makaronu
Nieskutecznie go w misy umieścić
chciałem
Jak starzec bliski swojego zgonu
Zadaniu swemu nie podołałem
Lecz następnego dzieła nie
zaprzepaściłem
Z trudem wzbiłem się na wyżyny
I w zgrabnym tańcu się pieściłem
Konewką zlałem hamulców przyczyny
Teraz jak drwal rąbie siekierą
Iskry lecą jak oszalałe
Dobraną zostaliśmy parą
Używam do woli swoją pałę
20.10.04
Korekta: SERCE
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.