MATKA
Na rozstaju dróg
przebiegam moje życie
wszystkimi zmysłami
dotykam twej malutkiej rączki
nie wierząc, że kiedyś
będzie to silna męska dłoń
słyszę twoje pierwsze słowo
widzę jak dorastasz
rozpiera mnie duma
to mój syn
pamiętam same dobre chwile
to co złe, smutne
znika za zasłoną niepamięci
byłeś moją podporą
a ja prowadziłam cię
do dorosłości
osłaniając dyskretnie
dziś jestem na rozdrożu
czekam
kiedyś przyjdę do ciebie
szumem wiatru
śpiewem ptaków
liściem spadającym z drzewa
polnym kwiatem
zaśpiewam
tak jak kiedyś
gdy nie mogłeś usnąć
bez mojej
kołysanki
synku...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.