Mechanoidy
A gdybyśmy tak wszyscy odrzucili swe szaty,
spalili na jednym stosie,
gdyby każdy był tylko nagi. Nie potrzebował
odzienia, nie zamykał się w sobie.
Nieszczęśliwi, nie określając swego miejsca
na ziemi,
jakby odebrano im skrzydła, w postaci
bezwstydnie pyszniących się metek.
Zniknęłyby podziały, roztrzaskały się
drabiny społecznych obozów,
jedność ludzkości. Szczera i nie
zafałszowana maskami z grubych
katalogów.
Niby piękny obraz ozdrowienia upadłej rasy
panów,
gdyby znów liczyło się serce i dusza, a nie
żałosny stan posiadania.
A jednak, jak instynkt myśliwego, popycha
nas do komercyjnej bajki,
żądza bycia lepszym. Silniejszym, w zbroi z
lansu i bansu.
Nagość ludzi jest zboczeniem, coraz mniej
dialogów z sobą,
święty przemarsz przez chodniki. Byle
szybciej, byle było dokąd.
A naprawdę znaczysz tyle, ile jest
przycisków,
na rozlicznych klawiaturach Bogów wojny i
wyzysku.
W żyłach zamiast krwi, elektroniczne
płyny,
zatruwają słaby umysł, atakują przepływ
myśli.
Mechanoid. Już nie człowiek. Nakręcony,
kierowany,
W jednym celu. Żyć, zasilać, system kilku
panów świata.
Z każdej strony ciebie, wystają te
metki,
płacone w świątyniach z napisem:
Galeria.
Twoja wartość zapisana na plastikowej
karcie,
przepustka w cywilizowany świat. Świat
robotów w miękkich ciałach.
Kiedy to się stało? Kiedy doszło do
Przeistoczenia,
ludzi w mechaniczne ścierwo, zasilane
zniewoleniem.
Gdzie jest świat z tych baśni, w których
wystarczyło kochać,
albo kto mnie tak oszukał. Pozostawił sobą
wśród robotów.
Wiem, że gdzieś istnieją, ostatnie
plemiona,
ludzi z nieskażona krwią, z sercem na
otwartej dłoni.
Ale gdzie jest ta kraina, niech mnie ktoś
tam poprowadzi,
bo chcę żyć, a nie zasilać wielkie armie
uprawiaczy.
Komentarze (1)
"gdyby znów liczyło się serce i dusza, a nie żałosny
stan posiadania", gdyby...