Pod kopułą CyberBoga
Upadam wciąż, jakoś podnieść się nie
mogę,
pośród lasu mechanicznych ludzi,
podłączonych kablem w obieg.
Zakrzywiona przestrzeń naszych dawnych
ideałów,
rzuca we mnie pikselami, szydzi z łez nad
grobem świata.
Pamiętniki dzieci kwiatów pochowane zbyt
głęboko,
pod kopułą CyberBoga. To jest czas modlitwy
w lodowate monitory.
Rozkrzyczana armia świętych. Utuczeni
zrabowanym prawem do wolności,
zakładają plomby duszom, sterowanym chorą
głową.
A te głowy posiekane słowem z księgi z
przepisami,
na zbawienie i na prawo do jedynej słusznej
wiary.
Rozkazują, wygłaszają, tworzą definicje
grzechu,
podcierają się istotą życia. Karmią lękiem
potępienia, odmóżdżeniem społeczeństwa.
Nikt dziś nie jest wolny, wszystko w jednym
komputerze,
dzień jutrzejszy płynie z łaski tych, co
twarde dyski upychają po kieszeniach.
Niebezpieczne gry w wygodę, zwaną postęp
technologii,
rano mdława jajecznica, po obiedzie nas
wyłączą.
Nie ma przebacz, to jest koniec praw do
własnej tożsamości,
rejestr pęka w szwach od jednostek
przypisanych numerowi.
Zmanipulowani prawdą szkła i codziennych
gazet,
jak te białe myszki w labiryntach, mamy
tyle, ile dadzą nam ojcowie naszych
czasów.
Inwigilacja i szpiegostwo każdego kroku
szarych oddziałów,
służących do zasilania. Ogłupiałych
religiami i polityczną papką.
Jedna mapa dzisiaj trzyma cenę, jesteś na
niej, pośród reszty stemplowanych
pionków,
Na nonstopie obserwują każdy krok
motłochu.
Wielka siła tej ułudy, że dziś nadal możesz
wszystko.
Szukaj gniazda na swym ciele, szukaj go w
umyśle.
Nikt nie umknie systemowi, co pod płaszczem
lepszych czasów,
wrzucił nas do pliku z hasłem: Wszyscy
należycie do mnie. Jestem Królem twego
czasu.
A tuż obok, chytrze skrada się religia,
coraz śmielej pluje w twarz. Dyktatorska
furia. Nowa garść srebrników.
Komentarze (1)
ciekawy rysujesz obraz i w wielu miejscach bardzo
prawdziwy