medytany
MEDYTANY
podobno rosną gdzieś na skroniach
spowolnione minuty, powiastki
z osady wszystkowiedzących cisz
na krawędzi oka brew z namaszczeniem
usypia pośpiech. to nie jest sen
pamięć głęboka gładzi końcówki palców
przeczesując rzęsy piórkiem kolibra
ścianę osnuł gobelin z dziecinnych zabaw
w odpowiedzi na zaczerpnięty oddech
linie papilarne rozbawione kokieterią
tęczówek
piszą testament chiromanty układając się
do drzemki w zaprzęgu linii życia
zapach odsłoniętej akwareli
doprasza się powtórki z kwitnienia farb
w zastępstwie muskając perłogłówki
konwalii
obraca kalejdoskop swobodnych pociągnięć
pędzla po napiętym płótnie. rozchylone
wargi
udają że śpią, na przekór ulatującym w głąb
wiosny
pomrukom mantrujących trzmieli
odwiedzających o tej porze dnia zachodni
pokój,
korzystając z uprzejmości niedokończonego
podwieczorku
wilgotne zamyślenia zaplątały się
w rytmicznych pluskach barwnych lokatorów
akwarium,
patrzą w cichnący plener bezczynności
zadając sobie trud pluszowego milczenia
ego wpadło w zachwyt swojego nieistnienia
opowiadając płynącym myślom legendy o
bohaterach snu
powieki odsłoniły żaluzje machając
na dowidzenia nowopoznanym łąkom mandali
Komentarze (1)
Zatrzymane w półtonie myślenie bo to tylko zostało do
przenikania tworzących się obrazów ze snu z widzeniem
zjawisk z przestrzeni w której jesteś.Wiersz jest
wędrówką składowych duszy.To jest poezja! Bardzo dobry
wiersz