Mesalina
zostałam sama na suchych życia stepach
odarta z wiary, w brudnych szmatach
grzechu
zmęczona czołgam się przez życie, w oczy
sypią piach
słony ślad zostawiam, wierze tylko echu
usta wysuszone, bo dawno miłości nie
piłam
oczy zmęczone, bo ostatnio tylko mrok
widziały
mięśnie przykurczone, bo w klatce bólu
żyłam
serce i rozum zmysłów pozbawione, nie chcę
by czuły ani wiedziały
leżąc na suchej ziemi mego żywota
przygnieciona przez ciężkie wspomnienia
przychodzi piękna mesalina, otwierają się
piekieł wrota
podaję jej dłoń i idę za nią pewnie... to
koniec mego cierpienia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.