Miejsca oddalone
Zbliża się, nie ma odwrotu,
krawędź pożyczonego czasu.
Dzień przyjmuje noc
chowając do kieszeni zachodzące słońce.
Usta są wyschniętą studnią,
milczenie podrabianym złotem.
Połowa ciebie patrzy zmysłowo,
jak kobieta na mężczyznę.
Druga połowa spogląda wrogo,
jak amazonka szykująca się do wojny.
Zapalony papieros.
Rozżarzony gwóźdź.
Półśrodek, brak broni.
Z kieszeni wypadają klucze.
Cisza rozbiega się po kątach.
Wyglądasz na spokojną przystań,
którą rozdarł sztorm.
Chwile trawią się ciężko
jak najgorszy fast food w mieście.
Wciąż słychać echo obcych kroków.
Masz zamknięte usta.
Koty prowadzą cię w samotność,
do miejsc oddalonych,
tam robią rzeźby na nasze podobieństwo
i rzucają nas na pastwę wspomnień.
Komentarze (7)
bardzo fajnie, bardzo!:)
Dołączam do czytelników, którym spodobał się ten
obraz. Miłego wieczoru:)
Ślicznie
ładniutko
Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie cały wiersz jest o koncu miłosci. Piękny
rytm, wspaniale logiczne metafory. Wrazliwosc.
Bardzo dobry wiersz jak dla mnie.
Zwłaszcza ostatni wers: kojarzy mi się z koncem
idealizacji, kiedy uczucia słabną i szuka się nowego
obiektu
Wow. Jestem pod wrażeniem