O mieście Łodzi
Kamienice falujące
Po narkotycznych psychodelicznych
imprezach
Mają kolejny zjazd
Potłuczonym wzrokiem przyglądają się
Świetlistym szlakom torów tramwajowych
Od rana toczą dyskusje panowie
Z buławą taniego wina w ręce
Przeglądają się w szklanej cieczy
Własnych marzeń
Naliczają kolejny wymyślny podatek
Od przechodniów parkingów od wzbogacenia
Czas codziennie odłupuje tynk
Z resztek nadziei
Kolejni złomiarze
Zwijają mandżur
Idą w stronę fabrycznych kominów
błogosławieni
Scheibler Poznański Geyer
Rozbierani są na
Aluminium stal żeliwo
Całe szczęście że
Było włókiennictwo
Ach dzięki Żydom Niemcom i Polakom
Rosjanom dzięki
Za ten chleb dwudziestego pierwszego
wieku
Upieczony w piecu dziewiętnastowiecznej
zawieruchy
Niedostępne udostępnia się do kufla
Znika podświadomość dnia powszedniego
Z wrzaskiem błądzą po ulicach
Ci którzy wciąż szukają
Odpowiedniej linii autobusowej
Powietrzem czystym od spalin
Można odetchnąć pełną piersią
Przez tumany kurzu minionych lat
Poznaje się na ulicy dawnego przyjaciela
Czemu tu jesteś?
Nie powinno cię tu być
To tutaj w centrum
W centrum hitleryzmu
Ofensywy radzieckiej
W PRL-owskiej matni
W kosmopolitycznej zupie czterech kultur
W niezrozumiałym bełkocie przeszłości
To tutaj
W Łodzi
Przelewają się wymiary
Światy otwierają się na przestrzał
Na śmierć i przemijanie
Rodzą się ludzie
Z zarezerwowanym biletem do Londynu
Tak to tutaj
Na skrzyżowaniu dróg
W sercu Polski
W sercu Europy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.