Miewam czasami takie naloty.
Czasami wznoszę się na wyżyny,
czyniąc to dziwię samemu sobie.
Bo tak bez ważnej jakiejś przyczyny,
dość pożyteczne działania robię.
Na przykład wczoraj kazałem żonie,
iść na spacerek [pogoda była].
A ja szmateczkę chwyciłem w dłonie,
robiąc błysk zanim ślubna wróciła.
Czy dziwny gest był to z mojej strony,
niech świadczy mina którą zrobiła.
Bo takiej miny u mojej żony,
to nie widziałem jak długo żyła.
Pewny sukcesu co dał złudzenie,
iż mogę dużo małym wysiłkiem,
brnąłem w następne snu
potwierdzenie…
zająłem myśl swą pysznym posiłkiem.
Nagromadziłem produktów masę,
warzywa , mięso, sery, oleje.
Obawę dała mi walka z czasem,
i czy ma żonka finał wyśmieje.
Jaką ma nazwę danie końcowe,
nie jestem pewien , bo je zmyślałem.
Fakt że ma ślubna chowając głowę,
zjadła to wszystko trzęsąc swym ciałem.
By już dopełnić własnych zdolności,
zrobiłem pranie [znam się coś na tym ].
Chyba…bo wybuch żoninej złości,
wskazał że wpadłem już w tarapaty.
Czarne z białymi barwy zmieszałem,
proszek wsypałem gdzie płyn się leje.
I w taki sposób pranie spaprałem,
a żonie przeszło choć wciąż się śmieje.
Miewam czasami takie naloty,
bo chcę pokazać co jestem warty.
A że tym sprawiam same kłopoty,
to jest historia na inne karty.
Komentarze (7)
Zaraz mi się przypomina , jak bedąc dzieckiem chcialam
pomóc mamie, zapastowałam kredens pastą do butów:)
Nie na darmo powiadają, że dobrymi chęciami piekło
wybrukowane. Pomysł na wiersz świetny, a morał z tego
może być taki: Niech każdy z nas dobrze pamięta, że
aby poprawić swą dolę, nie trzeba się uczyć na
błędach, najlepiej nauczyć się w szkole.
Rozweseliłeś mnie,fajny wiersz:)
Grzechem byłoby przeczytacć i nie oddać głosu na tak
fantastyczny wiersz.
Mysle ze docenia ze chciales pomoc.
Może się wyraże wulgarnie nieco jednak
muszę:))"zajebisty wiersz"....nic dodać nic
ując.Piękne rymy.Żona musi mieć z Tobą dobrze:))
Piękny wiersz. Tylko następnym razem pranie zostaw
żonie.