Milcząc...
Milcząc w ciemnościach
gdy szum wiatru
jak
komar w pustym domu.
Trudno jest słuchać
gdy napiera na okna
próbując wedrzeć się do środka.
A w duszy niepokojący spokój
zmywa sen ze źrenicy
niczym promień lodowatej wody
osadza szadź
na samotności.
Fantasmagoryczne szmery w kątach
i cienie błądzące po ścianach
lęki w rozpaczy rodzą.
Z lustra dobywa się strach.
Urojone lęki oplatają głowę
jak dzieci nocy ciemnych miejsc-pająki.
Niewidzialne ręce próbują dotykać ciała,
które pokrył kurz.
Zamknąć oczy powieką świtu
a ciemne sylwetki odejdą w mrok
skrzypiących drzwi,
w dół
zbutwiałych schodów
niosac grozę
na rękach godzin wieczności.
Pogrążam się w
somnambulicznym śnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.