W milczeniu
Gdy zapyta dlaczego milczę, powiem,
Że w odpowiedzi na jego milczenie,
Bo wszystkie starania nic nie zmieniły.
Zaszyta tam, gdzie dostępu nie ma nikt.
W kokonie mój dom, który on chce
zniszczyć,
A mnie trzyma jakaś siła nieznana.
Kiedy próbowałam wydostać się, coś
blokowało mnie, lęk i strach zmieszane.
I jego twarz sprzed duszy mojej oczu
Nie znika, prędzej przed sobą ucieknę.
Kiedy kolejny dzień przynosi tylko
Kontynuację klęsk dnia poprzedniego,
A miał być nadzieją na nowe, lepsze,
Nie wiem, czy jest sens łapać następny
wdech.
Komentarze (11)
Pozwolę sobie za Mgiełką...nigdy nie wolno tracić
nadziei...jutro będzie lepiej :) Pozdrawiam ciepło i
serdecznie Irysku :)
Zawsze jest sens. Codziennie budzi się nowy dzień i
nowa nadzieja. Pozdrawiam ciepło :0
Bardzo na tak,
z ogromnym podobaniem wiersza,
pozdrawiam serdecznie:)
Smutne.
Czasem człowiek otacza się murem ochroną przed
kolejnym zranieniem.
Nie wiem czy jest sens- ale jeśli nie spróbujesz
zaufać, pielęgnować będziesz rany.
Może warto porozmawiać, zapytać się dlaczego?
Wyrzucić z siebie ból- może on nie wie?
To z pewnością przyniesie ulgę.
Domu trzeba bronić i nie dać go zniszczyć, a o oddech
też trzeba dbać
i zawsze jest sens, by o niego walczyć.
Pozdrawiam wieczornie i ciepło.
Nie ma co przedłużać przedstawienia, skoro nie daje
zadowolenia, a wręcz przeciwnie smutne chwile.
Człowiek prędzej zwycięży, im szybciej przetnie już
zardzewiały drut. Pozdrawiam.
Podoba się!
Głos mój i szacun jest twój!!
Też tak uważam jak Anna. Pozdrawiam cieplutko, ślę moc
pogody ducha:)
Ja za Anią...pozdrawiam serdecznie.
Bardzo smutne wersy ale milczenie często do tego
doprowadza...
Pozdrawiam serdecznie :)
Smutny wydźwięk wiersza- milczeniem można zbudować
niewyobrażalnie wysokie mury.