Miłość inna-niewinna...
A gdy będę słońcem- tym ciepłym, letnim
promykiem,
Opalę, ogrzewając Twe bezbłędne ciało
A Tobie wciąż będzie mnie za mało…
A gdy będę śnieżynką-taką lekką, białą
śniegu,
Spadnę na Twój różowy od mrozu policzek
I rozpłynę się
z rozkoszy…
A gdy będę kroplą- taką bezbarwną,
deszczową,
Spłynę zwinnie po Twoim zadartym czubku
nosa
I spadnę
Na trawę- niczym poranna rosa…
A gdy będę płatkiem-takim płatkiem, jak
wszystkie inne
I będę dumnie ozdabiała kwiat na Twym
parapecie w doniczce
Wtedy będę bezwstydnie wpatrywać się w oczy
Twoje
Marząc, by kiedyś były również i
moje…
A kiedy stanę się tęczą na niebie kolorową-
bezbłędną i majową,
Będziesz patrzył na mnie z podziwem,
Ale i zdumieniem
I ujrzeć, jak patrzysz tak na mnie, gdy
wystąpię w człowieczym wcieleniu,
pozostanie na zawsze mym
marzeniem…
Czy my (ludzie) umiemy kochać tak niewinnie...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.