Czarnowłosej...
Ulica. Długa. Ciemna. Mokra. Jesień.
Deszcz.
Dziewczyna. Czarnowłosa. Smutna. Zraniona.
Płacząca…jak niebo.
Miłość. Spóźniona. Zlodowaciała. Jak
spóźniony prezent. Przepadła.
Biegnie. Przed siebie. Nie myśląc…A
może właśnie myśląc za wiele..?
Czarnowłosa dziewczyna…
Słowa- główny klucz nieporozumień. I
zbawienia. I bólu.
Zdecydowanie bólu…
Dla niej nie ma już nadzieji. Nie ma już
uśmiechu. JEGO uśmiechu.
Dla niej nie ma przede wszystkim
Jego…
I tylko myśli. Bawiące się i skaczące.
Wredne. Nie dające spokoju. Jakby głuche.
A ona ciągle biegnie…Myśląc, że się
uwolni.
Naiwna.
Iskierka. Zgasła.
Jak ona. Tylko z większą nadzieją powrotu.
Bo ona nadzieji już nie ma…
Wyrwali jej brutalnie wszystko, co miała.
Zabrali uczucia, emocje i sens.
Zabrali Jego.
Zabrali duszę.
Czarnowłosej dziewczynie…
...która zmieniła po prostu kolor włosów...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.