Milosc po przejsciach
Kiedys napewno bedzie dzien taki
Gdy cisza przerwie wysokie tony
I zagrasz dla mnie po raz ostatni
To co juz grales dla pierwszej zony
Nie bedzie przy tym zadnej goryczy
Mierna sluchaczka ze mnie wiesz o tym
I nie zatancze w takt Twej muzyki
Raczej odejdziesz niz przymkne oczy
Ty wiesz ze honor tez swoj posiadam
Nigdy nie bede chciec Cie wybielic
Ja nie potrafie o milosc blagac
Na czym to zesmy skarbie staneli?
Acha… wiec zanim sie zadomowisz
...
Zanim Ci kupie tez wlasne kapcie…
Coz to kochanie?
Ty juz wychodzisz?
Nastepny prosze…
Bo drzwi zatrzasne…
Jak by cos to nie ja...
Komentarze (18)
Super - jesteś mistrzem, Czytałam z wielką
przyjemnością - szczerość, otwartość, naturalność do
tego piękne wymowne pióro i super forma.
Jestem pod wrażeniem.
I tak cię utożsamią z utworem... Na szczęście ta
niewinno-śmieszno-kwaśna satyra jest na wysokim
poziomie!
Dobrze, z dystansem i jakby z pozycji obserwatora,
który to już przeszedł. Mozna polecić.