MIŁOŚC POD PALMAMI
Atłas skóry Twej, dotyku godny
Elastyczna, miękka, tak prawdziwa
Woń zabójcza. Upija sam zapach
Na Twój widok, do lotu się zrywam
Aromatem samby, rumby, czaczy
Wszystkich wkoło darzysz, bezwstyd
siejąc
Sam Twój widok, moc drzemiąca w środku
Sprawia, że me oczy wciąż się śmieją
Kolor słońca skórze Twej jest dany
Chciałbym wierzyć; na zawsze, na wieki
Mam ochotę schrupać Cię w całości
Serca, duszy, ciała Tyś jest lekiem
Wszystko to, co masz na sobie zerwać
Wgryźć się w ciało Twe namiętnie pragnę
Słodycz spijać, zlizywać, kąsając
Widok Twój zastępuje mi viagrę
Wyobraźni wzrokiem, widzę Ciebie
Gdy pod palmą leżysz, w słońca blasku
Promień głaszcze skórę Twą, jak ja
niemalże
Mógłbym robić TO, do mrugnięć brzasku
Skórę Twą gładziło bardzo wielu
Prócz płci brzydkiej, miały Cię i panie
Nie zmieniło nic to. Ja niezmiennie
Pod jezykiem smak Twój mam .....Bananie
Kawałek z serii Personofikcje...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.