Mimoza
Dziś umiera w oczopląsie świateł białych
mimoza otulona sobolim futrem.
Jej drżąca ręka łypie
oczami diamentów małych
w poszukiwaniu przyjaciela.
Daremnie...
W żebraczym ubraniu przybywa
nadzieja, uboga panienka
chwyta się jej ta ręka
jak rąbka fartucha matki
W słowach nie przebiera
Błagam! Uwolnij mnie z śmierci klatki!
Nadzieja milczy
przecież nie pasują do siebie
Bogaty żebraka prosi o przebaczenie?
autor
domidiada
Dodano: 2007-10-31 23:55:28
Ten wiersz przeczytano 614 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.