Modlę się...
Widzę cię z daleka momentalnie chcę
zabić
Podchodzisz by burzyć.Ledwo zdążyłam się
zebrać
Znów zasypiesz mnie zimnymi pocałunkami
Odwracam się i z obrzydzeniem wycieram usta
w rękaw
Kolejny raz wyrwałeś mnie ze snu
Głośny hałas usłyszałam z korytarza
Zbiegłam po schodach w dół
Patrzę i widzę jak znów się zataczasz...
Próbujesz iść w moją stronę, lecz potykasz
się o schody
Brudny krawat rozlużniony.Koszula odpięta
do połowy
Wyczułam zapach chmielu z poróżnionej
szklanki
Uciekłam do pokoju zamykając drzwi od
środka
Po chwili słyszę krzyk.Hałas szarpanej
klamki
Zapowiada się bezsenna noc... a czy
przetrwam do końca?
Obudziłam się nad ranem w kącie pod
drzwiami
Ciepłe wargi.Mokre oczy.Znów blizny
skrywam
Nigdy nie dowiesz się co ja przeżywam gdy
ty się "bawisz"
Więc dziś modlę się by ta noc nigdy się nie
powtórzyła...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.