Mogiła
układam na grobie pęki białych kwiatów
niewinnych i czystych jak łza świeżo
zrodzona
różową wstążką równo oplecionych
obok wczorajszych już przywiędłych maków
klękam przy grobie jak rano do pacierza
modlitwy szukam wśród myśli i nic nie
pamiętam
więc sklejam słowo ze słowem i rzucam jak
zaklęcia
choć nie wiem wcale, czy jeszcze w coś
wierzę
o śmierci niedroga, nieprzyjaciółko
żywych
ty mnie w ramionach jak matka otuliłaś
chociaż ze wszystkich sił się przed tobą
kryłam
mojego serca szukałaś łapczywie
lecą nad łąką kluczem czarne ptaki
nad nimi chmur stada, pod nimi – mogiła
i proszą w tej szarej codziennej
gonitwie
bym znów przy grobie utknęła w modlitwie
i sobie, i ludziom nadzieję wymodliła
Komentarze (6)
Bardzo dobry wiersz... pozdrawiam
Ciekawy i ładny wiersz, rytmika jednak do poprawy.
Przemijamy, a po drodze stawiamy krzyże dla bliskich
sercu. Smutny wiersz. Pozdrawiam
Ciekawy wiersz. Życzę powrotu wiary. Pozdrawiam:)
dla mnie cmentarz to miejsce zadumy, wyciszenia.
Smutny.