Moi synowie
Między nimi 16 lat...retrospekcja i poznawanie, nauka wciąż trwa.
"Kochana mama"
i mokry buziol.
Ciałko małe, przytulone,
ciepłem grzeje
ciało i duszę.
Tak niewiele
i tak dużo.
Jeszcze ufa
w każdy gest,
wierzy słowom.
"Ruda co ty wiesz"
i uśmiech,
odpowiedź na kuksańca.
Już nie przystoi przytulenie,
juz tworzy własny świat,
naznaczony nieufnością.
Słowa przesiewa
przez szczelne sito,
wiary w swe młode doświadczenie.
_________________________________
Kilkanaście lat...
to tak mało
i tak dużo.
Komentarze (4)
Dzieci wyrastają z pieszczot z rozkazów i ze
wszystkiego co dziecięce, jak z ubranek.
do dziś pamiętam miękkie loczki przytulone do
policzka .
Poruszyłaś temat niejednemu bliski.
prosto i ciekawie przedstawiona perspektywa matki czy
ojca (kimkolwiek jest podmiot liryczny) na dojrzewanie
synów, którzy tworzą świat i pytanie jakże ważne: kim
jest nastolatek...? dzieckiem, czy już kimś prawie
dorosłym..?
Podoba mi się sposób, w jaki przedstawiłaś swoich
synów....16 lat to dużo....ale to nie zmienia faktu,
że w głębi serca kochają Cię jednakowo mocno, choć po
swojemu :)
Ciekawe – od ufności niemowlęcia do cielęcego
wieku nieufności i niewiary – dobre przymyślenia