W moich dłoniach
W dwóch drobnych dłoniach
niby dziecięcych
szerokie siwe horyzonty,
cienkie linie
nieodkrytych lądów
malują się nieśmiało.
Między ciepłymi palcami
chłód bezkresu
nabiera barwy
i przyjemnego zapachu
pieczonego ciasta.
Delikatne mięśnie
ledwie zdołają utrzymać
kłębiący sie eter,
wizje pulsujące
wraz z tętnem na przegubach.
I tylko te brudne smugi
rzeczywistości
przesłaniają światło
nowonarodzonych słońc.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.