W moim ogrodzie
W moim ogrodzie śpią jeszcze jaskółki,
W pałacu lodowym sarkofagu wieko
Na wpół uchylone. Przebiśniegu czułki
Kochaneczkę moją, białą jak mleko
Pieszczotą pyłku przywrócą do życia.
Minorowa nutka w jej głosie pobrzmiewa,
Racja ogromna, żal i skarga tycia:
Zaniedbywana - aż żyć się odechciewa -
Kochaneczku mój, poeto, Endymionie,
Myśli mych i kształtów ciała rzeźbiarzu.
Jestem pupurową różą, która płonie
Z niedosytu miłości na ofiarnym ołtarzu.
Kolce nieprzycięte, wody i pokarmu
Pragnę, więc kochaj mnie i nasyć.
Jam twoja róża, a tyś zimny marmur,
A to za mało gdy wokół płoną lasy!
*
Małą konewką do podlewania - ogrodnik
Dzielny strażak, chce ugasić pożar.
Niechaj go osłania wśród języków ogni
Prawica Pańska i łaska Boża.
Komentarze (12)
Tym wierszem na pewno chcesz coś przekazać ale on dla
mnie jest za ciezki do ogarniecja. p
Piękny wiersz, ciekawa treść i forma zapisu.
Pozdrawiam Weno:-)
Ciekawie napisane.
Ładnie napisane, język jak sprzed wieku, ale tu pasuje
:-)
Wiersz niebanalny, taki inny. Wyszedł super.
Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie piszesz Weno,bardzo dobre obrazowanie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Podoba mi sie:-)
ładnie :))Pozdrawiam:)))
Pięknie tak dźwięcznie. Pozdrawiam:)
Ładnie ujęta miłość. Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)
Pieknie napisane pozdrawiam
Pięknie ja romans Szekspira, jeśli dobrze zrozumiałam.
Pozdrawiam.