...Mój Pan mnie uczy...
Szłam przez dolinę głuchą i ciemną
strudzony Anioł podążał za mną
Oczy me smutkiem były zasnute,
stopy ranione przez życia trudy
Już łez nie było, wszystkie wylane,
dusza płacząca, ciało złamane
I ubłagałam tego co stworzył,
by kres cierpieniu memu położył
Żem już gotowa przyjąć co daje,
bez smutku, żalu, jak dziecko małe
I dla miłości serce otworzę,
gdybym wiedziała, wcześniej...o Boże!
Że bez miłości wszystko umiera,
że to przyczyna mego cierpienia
Wstałam, podniosłam ciało strudzone
przetarłam oczy z bólu zasłonek
Z pokorą rodzić się znów zaczęłam,
wtedy Pan bramy począł otwierać
Tą do radości takiej najmniejszej
i tą do szczęścia w słodkawym wietrze
I tak bez końca wszystko od nowa,
siłę, wytrwałość pozwolił budować
Wszystko, co kiedyś rany zadało,
teraz mię pięknie umiłowało
Hardości serca, pokory duszy, radości
najmniejszej mój Pan tak mnie uczy...
Dziękuję...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.