Moja dusza...
Moja dusza leży... na ziemi...
Jest słaba... brudna...
Na ciele blizny zaschnięta krew...
Po twarzy toczą sie łzy mroku...
Leży bezradnie... Konająca...
Z bólu wyje... Wzrok obłąkany...
wodzi gdzieś po dalekich horyzontach...
Została stworzona ze zła ...
Zrodzona z cierpienia innych dusz...
Potępiona przez wszystkich...
Objęta klątwą... Więc nie umrze...
Nie zamknie swych obłąkanych oczu...
Nie skona... Nie pozwolą jej odejść
bogowie...
Patrzeć nie potrafią... Na jej nędzne
oblicze...
Żal im jej ale nie zdejmą tego złego
uroku...
A ona leży... Prosi inych ...
Żeby ujęli już jej tego cierpienia...
Ale nikt sie nie zlituje..
Wszyscy gdzieś zapatrzeni w siebie...
Gonią za szczęściem...
Może Ty? Zlitujesz się?
Pozwolisz odejść jej umrzeć?
Pozwolić by zobaczyła się ze swoją matką
śmiercią...
Komentarze (1)
Szkoda, że praktycznie wszystkie Twoje wiersze są
takie smutne...
Ale mimo tego, są naprawde ladne.