Moja Nirvana
thomanova
I lecę jak Ikar do słońca,
Ogarnia mnie fala gorąca.
Wpadam w wir podniecenia,
Dotykam tęczy, nie widzę cienia.
I lecę jak Ikar do słońca...
Żadnych hamulców, bez ograniczeń,
Miliardy powodów wyliczę,
By słuchać mej muzy...
Promienna jasność odurzy!
I lecę jak Ikar do słońca...
To jest narkotyk, to fantazja,
Lepszego świata inwazja.
Ekstaza! Energia! Natężenie!
Czuję... Nadchodzi zjednoczenie.
I lecę jak Ikar do słońca...
Komentarze (2)
No Ikar leć, leć tylko nie spadnij... +
Czytałam ten wiersz i zastanawiałam sie kiedy Ikar
zacznie spadać. A ty, tak jakbyś tego nie dostrzegał,
nie wierzył w to, bo ty lecisz do słońca, dla ciebie
zakończenie mitu jest nierealne, nieosiągalne, ty
stwarzasz swój własny koniec. Świetnie!