Moja oaza
Gdy księżyc na sczyt nieba wchodzi
Gdy akacji rozchodzi się woń
Rozpoczynam rytuał - mój odpoczynek w mojej
oazie przed otwartym oknem.
I ofiarę dziękczynną składam ku baldachimom
Boga
Za to że dają ukojenie spokojem i
milczeniem w moim dysonansowym świecie.
To czas kiedy śpię, choć otwarte mam
oczy
A śnię o byciu tu na zawsze w postaci
drzewa niemego - najlepiej ukochanej
kwitnącej akacji.
Bo to tak piękne milczeć i czuwać
Kołysać się z wiatrem i bać się jedynie
burzy
Rozszalałej nad konarami.
Gdy księżyc podąży wraz z nocą poza
sklepienie nieba i ziemi
Z pewnością nastanie nieupragniony
dzień.
Choć tej pewności mogłoby być jak najmniej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.