moje ja...
zanurzony w codzienność
otulony marzeniami
melancholijnie patrzę
jak upływa czas
dobrotliwie pieszczę
w zamkniętej dłoni
kasztany skradzione
obnażanym drzewom
szkoda mi motyli
co bez ciepła zamierają
i ludzi co na miłość
daremnie czekają
autor
zdzisław
Dodano: 2009-03-01 00:16:48
Ten wiersz przeczytano 994 razy
Oddanych głosów: 22
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (16)
Wkrótce bedzie wiosna i wroca motyle. Moze i miłość
będzie, choć jeszcze na chwilę. Dobranoc