Moje miasto
Napisany spontanicznie, nie redagowany, pisany językiem codzienności.
Moje miasto jest szare i obskurne
Neony gasną, ulice są brudne
Nie sprzątane pod wieczór, nad ranem
Jak dawniej. Ludzie czekają aż wiara
padnie
Wiara, że może być lepiej
Teraz tylko mżonki, że coś do kieszonki
Wpadnie, że coś jest tam na dnie
Marna egzystencja wśród szajsu, rajd
W poszukiwaniu hajsu i celu istnienia
Bajt po bajcie kasuję wszystkie marzenia
Wspomnienia z lepszych czasów
Nikt nie słucha tych słów i słow drugiego
człowieka
Każdy czeka na uśmiech losu za nic
Nikt nie widzi granic swoich możliwości
Nie uznaje miłości do drugiej osoby
To są przeszkody w zdobywaniu kasy
Popieprzone czasy gdzie pieniądz ma
władzę
Nad człowiekiem. Wiedza przychodzi z
wiekiem
I w końcu zrozumiemy, że szczęście
osiągniemy
Gdy nas pochowają. Przegraliśmy
A tylko wygrani zostają.
Proszę o konstruktywną krytykę. Dziękuję :)
Komentarze (3)
Wiersz sprawia wrażenie bardzo szybkiej opowieści o
świecie.Bardzo chaotyczny.Rymy nieregularne mogą być.
Jednak z wiersza wyłania się pewna prawda:że ludzie
ciągle gdzieś gonią,nie mając tak naprawde dla siebie
ani chwili czasu.Dobry wiersz.
Podoba mi się ta prostota języka, a jeszcze bardziej,
że jest zamierzona i świetnie pasuje do tamatu.
Właśnie tak ludzie ze sobą rozmawiają. Jedynie ten
wers "Nikt nie słucha tych słów i słow drugiego
człowieka" jakoś mi się tutaj gryzie. Wiersz
opisujący, drwiący, a ludzie żyją w złudzeniu,
przygnębieniu, dniem wczorajszym i tylko jedno pomaga
im każdego dnia "może coś od losu wpadnie, może za nic
coś da". Nie wiem czy to była krytyka, bo krytykiem
nie jestem;)
No tak jak napisałes wiersz jest chaotyczny rymy
nieregularne, pisany szybko, ale za to treśc jest
prawdą tak juz jest na świecie.Poza tym wiersz jest
"spoko"