Moje pierwsze morderswto...
Noc w czarnej sukni wyszywanej złotem
zaporosiła mnie na spacer do wnętrza
Pomiędzy skałami wąwozu szczęścia
Połyskiwało jezioro słonych łez
Dziś wyglądające jak wyschnięta
kałuża...
Nad wodą unosiło się widmo przeszłości
Z pętlą na szyi i żyletką w ręce
Miało tak puste oczy, jakby widziało już
wszystko
Jego szept wdarł się prosto do mojego
umysłu
Powiedziało "Idę po Ciebie..."
Uciekłam po liściach przestrachu
Tonąc w błocie myśli po kolana
Ten rozdział został już zamknięty
A moje pierwsze morderstwo
Było samobójstwem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.