moje przebudzenie
Mokre stopy chłodne od porannej rosy
buty przemoczone, a ty nagi bosy
wtulasz się miękko w ciepłe z nocy ciało
już świta, śpię jeszcze, pospać by się
chciało
Ze spaceru wróciłeś, tęskny za
pieszczotą
jeszcze masz na nosie źdźbła trawy i
błoto
przyniosłeś zapach jesieni ciepły powiew z
lata
budzę się uśmiechnięta do mego
„wariata”
Pogodnym rozbudzeniem rozpoczynam życie
z ulubioną kawą pachniesz smakowicie
razem jemy śniadanie podane do łóżka
gdzie sen jeszcze drzemie na ciepłych
poduszkach
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.