(moje własne Idaho...)
przyszliśmy, do tej doliny
pokryta była wystającymi kośćmi traw
po których deptaliśmy
chrupały i trzaskały
pękając
pod nami, wśród nas
gdy kładliśmy się
ciężko jeszcze
tłusto jeszcze
by za chwilę stracić całą zawartość
tkanek
i upodobnić się do wszystkiego
co tu usłane
teraz po nas
depczą przybysze
z przepaskami na oczach
łamiemy się łatwo
i chętnie
bo i tak leżymy
i tak już tu jesteśmy
zbyt
długo
przychodzą, do tej doliny
a pod ich stopami kruszą się
wystające kanty naszych łopatek
serc
nagie czaszki pękają
jak skorupki jajek
które zrzuciła
jakaś pomylona kukułka
Komentarze (8)
Niesamowity opis doliny,
zmrozone wszystko wokol, nie byl to chyba dobry sezon.
Czuje emocje.
Pozdrawiam Marto.:)
... zatrzymujesz mocnym przekazem...Pozdrawiam :)
Intrygujący tekst z wielową-
tkowymi podtekstami. Już sam
tytuł sugeruje, że bohaterka
wiersza albo mieszka na terenie
tego stanu, albo ma to symboli
zować górzyste ścieżki jej życia
lub tęsknotę za czymś co minęło.
Serdecznie pozdrawiam.
Świetny, mroczny wiersz, pozdrawiam :)
mocne pozdrawiam
życie to ciągła wędrówka po trupach...
gdy zjawiliście się przed laty w dolinie ona dała wam
stabilizację
i powodzenie życiowe dziś gdy oddaliście dolinie to co
wam dała, przyszli nowi pełni zapału a wy cóż
będziecie nawozem dla nich
Witaj skojarzylo mi sie jak bys praowadzila czytelnika
po Valley of Death, z perspekty dopiero co pochowanych
cial... ale moze to rowniez reprezetowac, kompletny,
calkowity rozklad np malzenstwo, nie wiem zwiazek,
ktory wypalil sie calkowicie i doszczetnie, ale wciaz
jak dwa 'trupy' chodza po cmentarzysku tego co bylo
kiedys ich domem... i ta kukulka ktora podrzucila do
niewlasciwego gniazda. Mroczno ale wlasnie ta martwota
ukazuje, ze zmartwychwstania nie bedzie...
przynajmniej ich dwojga. Moc serdecznosci Marto.