Moje wolanie..
Szelestem drzew , szumem traw ciebie
wolalam
tysiacem lez , rozpacza duszy
potrzebowalam
nie chce przed toba kryc
jak ciezko oddychac ...jak zyc
A przeciez poznales moje tajemnice
odslonilam przed toba swoje zycie
kazda troske swoja powierzylam
na pomocna dlon liczylam
Lecz nagle sama zostalam
po tym szyderczym swiecie blakalam
napewno spytasz czego oczekiwalam
ciepla i czulosci chcialam
Stales sie moja tarcza ochronna
dzieki tobie nie bylam bezbronna
tarcza nagle dzialac przestala
wystawiona na cel jestem cala
Dzis bezbronna jak naga jestem
mam cie wzywac drzew szelestem?....
Dziekuje za kazda chwile z toba..KC..R
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.