Monolog
Otulona smutkiem
wciąż nie potrafię godnie żyć
nie widzę ciosów
które zadajesz Mi
jest smutny szary dzien
powietrze już dusi Cię
od samego rana
tłumię w sobie gniew
słyszysz głuchy wrzask
udajesz kogoś
kim kompletnie nie jesteś
co chcesz osiągnąć?
mój żal, uśmiech czy też pogardę?
Depresjo!
Krzycz litościwie
przecież wiesz
że zakradam się cicho
a i uderzam niespodziewanie
jesteś dla mnie pokarmem
żyję dzięki Twemu
załamaniu nerwowym
dusza Twa umiera, skarbie
Ale co ja mam w zamian?
Tak bardzo cieszy mnie Twój ból
który zadajesz sobie każdego dnia
Jesteście jak małe kocięta
beze Mnie zginecie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.