Umieram, nieludzko...
Jestem córką smutku
zwą mnie depresja
zakradam się niespodziewanie
w kogoś skromne, dostatnie zycie
moja siostra, śmierć
zabiera im wszystko, co było wiele warte
jedną skromną rzecz
życie.
Zabiera kogoś bliskiego,
a ja wkraczam cichutko,
by nie zauwazyli mej obecności
przysparzając ich o ciemne myśli
zmartwienia, choroby...
Mój wewnętrzny żal
że muszę to robić
pororzucany w ciemnej uliczce
promyków słońca brak
i tak szepczę w nocy, do poduszki
przytul mnie
cisza
niepokojąca cisza
słyszę za oknami dźwięk burzy
umieram
prywatnie, nieludzko...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.