Monolog do osaczonego
Cześć Miśku. Cieszysz się? To znowu ja.
Tęsknię za Tobą cały czas.
Milczysz uparcie, hej ładnie to tak?
Nie masz czasu...
Oj już nie kłam, jak nie jeden raz.
Myślałeś dziś o mnie? No dobra wiem.
Ja sortuję Cię w głowie cały dzień.
Nie dajesz mi co wieczór zmrużyć oczka.
Eh, Boże jaka ze mnie idiotka!
Noszę na twarzy pajęczynę Twego uroku
i gdy sen przychodzi o zmroku
- Ty w ciepłe majowe poranki
biegniesz przez łąki utkane kwiatami
do mnie, do swej kochanki.
We włosy masz wplecione konwalie
pachnące,
a przez twe ramiona rzuca promienie
słońce,
w dłoni trzymasz zapach jaśminu dla mnie
i na ustach truskawkowy posmak...
który ci skradnę.
Wśród zieleni i księżyca poświaty
wpadniemy sobie w ramiona jak zwiędnięte
kwiaty
- ten sen pieszczę w swych myślach
nieustannie
wierząc, że zadzwonisz kiedyś
niespodziewanie, nagle...
zasypiam marząc by coś się stało
i Twoje serce moje choć troche pokochało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.