morderca, jakim jest miłość
dziewczyna wyszła przed dom
on pomyślał że musi odejść
ona że też odejdzie
mogę iść z Tobą
zapytała
on nie odpowiedział
ona zrozumiała
i ból targnął jej piersią
dlaczego
krzyknęła z bólem
do lasu pobiegła
żyletkę wzięła
nie postanowiła
za dużo blizn mam na rękach
wzięła sznur
nie zdecydowała
nie zasługuje na to ten gbur
wzięła tabletki
tak to jest to
pod wierzbą płaczącą usiadła
tylko ona za mną zapłacze
pomyślała
kubek z kory zrobiła
wodę z prochami wychyliła
do dna
kielich życia swego
chciała już opróżnić
nie dane jej to było
on usłyszał krzyk serca ranionego
uratował
wrócił
NA JAK DŁUGO
???
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.