Morgul
Stojąc na piekielnym wzgórzu
Pragnąc zniszczyć zło
Własnego serca już w zarodku
Napotkałem strażnika wiecznego
potępienia
Morgul
Tak miał na imię potomek cierpienia
Wizerunek jego chłodził się ogniem
Odwróciłem się gwałtownie
I ujrzałem trzy twarze
Kłamstwo na pierwszej było wypisane
Szczerze i beznamiętnie
Te, które w ludzkim życiu
Dziś stało się podstawą
Drugie oblicze jak za mgłą
Widoczne okazało się
Bezlitosnym szyderstwem, które
Karmi się słabością
Ostatnia twarz była
Najstraszniejsza
Okazała się skupiskiem
Moich smutków i problemów
Moją przegraną
Kolejna próba dotknięcia
Absolutu umarła
Z powodu mojej słabości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.