Morpheus
Głos nieco cichy.. szeptem ogłuszający
nocną ciszę:
zaśnij proszę w progu zostaw
trochę oddechu
niech zagęści powietrze...a później
wyparuje
i opadnie
deszczem złudzeń
Głos stanowczy.. a jednak dziwnie
skryty:
ty się nie chowaj
ufaj
ufaj
afuj
powietrzne statki poskromionych
zmartwień...wieczyście lekkie
na zawsze związane
tak naprawdę bóg nie miał pomysłu na
świat
została mu reszta po gorzkiej kawie
Ktoś zza kotary sennych marzeń:
zasnąć proszę
nie mrugać
obiektyw sam dostroi się
do kakofonii
bzdur:
Chór (oba głosy w harmonii dysonansu):
jest jednak owoc a za nim nasiono
słodycz pleciona gorzkim wrzecionem
i góra zalała w morzu depresję
rozpłynęło się w tysiące
samotnych wysepek...
bezludność spowiła we mnie
społeczeństwo
atrofią Czerwonego Słońca
kurcze się...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.