A może by do klasztoru...
Kiedy ranne wstają zorze
Piwko warzą już w klasztorze.
Zaś za wszystkie dzienne sprawy-
Chmiel pijają zamiast kawy!
I gdzie tu sprawiedliwość- przeorze?!
Śpiesz się powoli -mniej (za)boli!
Pewnemu senatorowi spod Piły,
Wciąż wielkie pieniądze się śniły.
Budził się biedak z bólem wątroby,
Po czasie zaczął robić podroby...
Które nie tylko jemu zaszkodziły!
Na drogowe niedźwiedzie...
Rzeczywistość ich przerosła,
Zima śniegiem zasypała!
Zbudzą się gdy przyjdzie wiosna....
Choć jesień tak długo trwała!
Ciekawe, jakie nam przedstawią koszta!
Angielski kosztem emeryta!
Prezes Wiktorow to „umna”
kobita...
Uczy się języka kosztem emeryta!
Za sześć i pół tysiąca złotych, (m-nie)
Wykupiła pakiet złoty!
Zaś emeryt niech zębami zgrzyta!
Arnold. Kiedy... Kiedy Arnold za broń chwyta..., Każda legnie mu kobita... Konrad. Ta... Ta co nie dba o Konrada, Sama do snu się układa... Marceli. Gdy... Gdy Marceli się ośmieli, Nawet wdowę rozweseli!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.