Może nadzieja, a może to...
Może kiedyś jeszcze zdobędę się na
odwagę.
A być może też kiedyś odzyskam
róznowagę.
Możliwe, że wstanę i pójdę do przodu.
Lecz nie mów, o mej nadziei nikomu.
Przemyśl to w końcu, ja nie wiem czy
umiem.
Nie myśl już o tym, ja nie obiecuję.
Czy kiedyś ci powiem, jak bardzo mnie
ranisz?
Bo sam nie zrozumiesz, co ciągle zle
robisz?
Codziennie to samo, ten błąd znów na
nowo.
A ty co uważasz, że jest kolorowo?
Wychodzisz, nie dzwonisz i wracasz gdzieś w
nocy.
Mnie już od dzisiaj już nic nie
zaskoczy.
Bo w końcu zrozumiałam jedną recz.
A ty nie zmienisz nigdy się.
Nie jesteś w stanie zmienić się..
a potem mi mówisz, ze kochasz mnie?
Komentarze (2)
cześć koleżanko z forum^^
tak sobie wchodzę i patrzę, a tu znajomy nick.
publikowałaś coś tam na dziewczynie, ale tutaj
zdecydowanie bardziej 'rozwinęłaś skrzydła'
cudowne wiersze
pozdrawiam, emilja^^
Czemu ja tak bardzo to rozumiem../ Nice:)