Murowane suknie
Jestem wbity w ulicę, w niej się urodziłem
- kamienica przy rogu, siedemdziesiąt
osiem.
Ulica najważniejsza i najbrzydsza z
brzydkich,
syci mnie i zabija, płynie razem ze mną
i skręca się - od brzegów - jak suchy liść.
Fałdy
wykopów, tropy kabli, stłuczone chodniki,
tektoniczne uskoki. Ruszą nimi walce,
inne tańce drogowe. Nikt pieszo nie
przejdzie.
Skrótem uciekam, w bramę, ze mną krzyk
ucieka,
leci w studnię podwórka, gdzie śmierdzi
spalonym
obiadem, podmuch wzdyma rozwieszone pranie
i marszczy liście drzewa. Szyldy pozrzucały
litery. Teraz straszą resztki haseł,
dawno
złamanych kodów, starte hieroglify
martwych,
minionych kultur, których nie zrozumie
żaden
przechodzień (powiedzsparcie):
„Nap…długop”,
„Rep…sacja”,
„K…letnictwo”,
„Maszynowe”, „Tanio
modne”. Obok
nabazgrane przedwczoraj „Broń –
Jude” i gwiazda.
Tynk się sypie, balkony rdzawe opadają
za klombem z badylami. Wtedy wpada w oczy
ta ściana z dzikim winem, na czerwono cała,
tak absurdalnie piękna, jak nie z tego
miasta.
Nie uciekłem daleko. Znów mnie w siebie
wbiła,
moja ulica między murowane suknie
kamienic.
Komentarze (17)
nawet jesli odchudzisz ten wiersz to i tak sądzę, ze
zapamiętam tę wersję. bardzo plastyczny obraz,
uczuciowy - trafia i zostaje:) forma bez zarzutu.
Smutno jest zyc miedzy kamieniami,,,
smutno spedzac tam dziecinstwo i
mlodosc gdy dusza wyrywa sie do swiata,do pol
pachnacych zbozem i lasow
jodlowych,,,dobry wiersz pisany
wspomnieniami.
Podoba mi sie ten kadr. Zatrzymany czas... tylko
dzikie wino- jak wtedy- jak teraz-wrosniete:)
Niezły wiersz jedno co mnie zaintrygowało to: "ta
ściana z dzikim winem, na czerwono cała,
tak absurdalnie piękna"- piękno to rzecz subiektywna i
wydaje mi się zbędnym dopowiedzeniem do tej ściany z
dzikiem winem , ona i tak sie wyróżnia na tle tych
wszystkich brudnych murów i każdy sie nią zachwyci...
Nie wiem czy przeczytałam już odchudzoną wersję, bo ta
mi się bardzo spodobała... zafundowałeś mi spacer ta
ulicą...nawet nie poproszę o enigmę;), za poprzednią
dziękuję :)... tak jednym słowem określę że jest
świetny.
Bardzo obrazowo napisane.
Twoje wiersze stały sie takie bardziej przewiewne...
Jasne, proste, zrozumiałe i nabrzmiałe
rzeczywistością, to chyba lepiej ale ja wolałam te "na
wschód zwrócone", takie były romantyczne.
Może napiszesz w końcu jakiś gorszy wiersz, żebym
nie czuła się jak przy nauczycielu, który mówi:szóstka
należy się tylko mnie, wam najwyżej piątka, a ty
masz... dwóję(chyba jest to znane powiedzenie)Szóstka
na pewno Ci się należy - za klasę...
Stan masy = substancji mieszkaniowej i nie tylko owej
przedstawiłeś jak kawa na ławę, teraz walczyć trzeba
o naprawę, to nie zabawa, to twarde życie kapitalizmu,
że wszystko z bólem ale potrzebuje revitalizmu, choć
krytyk z bej.a powie wiersz gminny-
oklicznościowy....
Dzięki. To nie jest wersja ostateczna. Obecnie wiersz
jest odchudzany.
Metafory rzucane,ot tak - od niechcenia na stare
,zmurszałe już tynki opisów,w tle miasto majaczy i
jego budynki i cały ten świat,pełen ukrytych znaczeń
...i mury
w których ja - ja znaczę...zachwytem.
Porażający obraz zaniedbanych kamienic.Wiersz bardzo
dobry.Opisy są tak dokładne,że czytelnik bez problemu
może wyobrazić sobie ten obrazek.
Bardzo dobry wiersz.Dopracowany w każdym względzie.
po prostu kawał dobrej poezji...ten obrazek się widzi
- tak jakby się przechodziło razem z peelem przez te
ulice, podwórka, a ostatnia zwrotka świetnie
kontrastuje (na czerwono) z szarością pozostałych. I
czuje się ciepło z jakim opisane są te miejsca,
detale, zapachy, jak najpiękniejsze pod słońcem...bo
bliskie sercu. Świetnie
Temat mi bardzo bliski, urodziłam się w kamienicy,
mieszkam w kamienicy i znam te uliczki, te podwórka
bardzo dobrze, takie one są w większości jak w Twoim
wierszu. O warsztacie nie powiem ani słowa, bo to Ty
uczysz warsztatu na beju i nie w myśl :że szewc bez
butów chodzi".
Oj chciałabym tak jak Ty...