Myśli wyzwolone
Zamiast deszczu padają krwi krople
Z syczącym jękiem we mnie uderzają
Po raz ostatni dzisiaj już moknę
Wichry po raz ostatni dzisiaj śpiewają
Za chwile odpłynę w dal karawelą
I będę podziwiać szumy z oddali
Jak w powietrzu chmury się popielą
Spienione gniewne morze się pali
Nie będzie to moją krucjata osobistą
Lecz ascezą wszystkich tłumnie zebranych
Zakopie się w wydm skórę piaszczystą
I wewnątrz wypiszę imiona oddanych
Zamiast wody ocet pić będę skruszona
Lecz obiecuje że nie umrę bezradnie
Choćbym do męki była zmuszona
Zniszczę tych co niszczą bezkarnie
Idąc dalej zbieram lśniące podkowy
Przez spłoszonego konia pogubione
Poszukam w ziołach liścia odnowy
Uświęcę to co było potępione
3. 12. 2004r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.