Na balkonie więzienia
Znów uciekając, dotarłem na balkon.
Zaparło mi dech, kiedy świat ujrzałem:
Wielki, słoneczny, czysty i prawdziwy -
Odległy, choć na wyciągnięcie ręki.
Bo nie umiemy na wolności łonie
Żyć, nie zamykając sobie cel kluczem.
Nawet nie było jednego wystrzału,
Sami wojenne zapewniamy pręgi.
A ja co chwilę staję na balkonie,
Czy kiedyś wreszcie starczy mi odwagi -
"Wolność, albo śmierć!" wziąć słowa na
wargi.
Wyskoczyć...i zobaczyć, co się stanie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.